UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Wywiad z Dariuszem Leoniakiem
Dodane przez Dylan dnia Maj 19 2012 06:00:00
Futbol amerykański w naszym kraju rozwija się w ekspresowym tempie, jednakże nie byłoby tak szybkiego progresu bez osób, które futbolem zajmują się nie jako zawodnicy, a sędziowie. Z "zebrą" Dariuszem Leoniakiem rozmawia Seweryn Adamczyk.


Treść rozszerzona
Futbol amerykański w naszym kraju rozwija się w ekspresowym tempie, jednakże nie byłoby tak szybkiego progresu bez osób, które futbolem zajmują się nie jako zawodnicy, a sędziowie. Z "zebrą" Dariuszem Leoniakiem rozmawia Seweryn Adamczyk.

NFL24: Śledzisz rozwój futbolu amerykańskiego właściwie od początku jego istnienia w kraju. Początkowo jako zawodnik obecnie jako sędzia. Co sądzisz o drodze jaką ta dyscyplina do tej pory przeszła i jak będzie wyglądał jej dalszy rozwój?

Dariusz Leoniak: W grudniu 2004 roku rozegraliśmy pierwszy mecz futbolu amerykańskiego w Suchym Lesie koło Poznania. Za dwa miesiące odbędzie się finał Topligi na Stadionie Narodowym w Warszawie, a do rozgrywek w 4 ligach przystąpiło w tym roku 38 drużyn.
Gdy pomyślę, że te dwa wydarzenia dzieli od siebie niecałe osiem lat, to sam nie mogę w to uwierzyć.


Na początku byliśmy grupką kolegów rzucających piłką w parku, później pierwszy mecz, jeszcze bez kasków i padów. Niedługo potem szalony pomysł ligi futbolu amerykańskiego. A później ruszyła lawina. Drużyny, które powstają jak grzyby po deszczu. W samej tylko Warszawie do tegorocznych rozgrywek przystąpiły 4 zespoły jedenastoosobowe oraz dwie drużyny B (Eagles i Spartans) w wersji ośmioosobowej.
Tak szybki rozwój futbolu w naszym kraju wynika z paru czynników. Pierwszy to atrakcyjność samego sportu. Futbol jest widowiskowy, dynamiczny i niesie ze sobą wiele emocji.

Nie bez znaczenia jest też ogromna praca włożona przez wiele osób w popularyzację tego sportu. Pierwsi zawodnicy w naszym kraju starali się z czystej miłości do tej gry zainteresować nią jak najszersze grono osób. Zbyt wielu trzeba by wymienić, jeśli by się chciało wspomnieć o wszystkich, którzy pchali nasz futbolowy wózek. Ale o jednej osobie muszę powiedzieć na pewno.

Jest to Jędrzej Stęszewski. Pierwszy quarterback Warsaw Eagles, a obecnie prezes PLFA. Jego zaangażowanie, czas i praca w znacznym stopniu przyczyniły się do tak wielkiej popularności footballu amerykańskiego w Polsce.
A przyszłość? W pewnym momencie pojawi się stacja telewizyjna, która dostrzeże potencjał ukryty w naszej dyscyplinie sportu. Bezpośrednie relacje spotkań ligowych w telewizorach w całej Polsce w tej chwili wydają się majakami nadmiernych optymistów. Ale trzeba mieć marzenia. Wystarczy przypomnieć sobie o tych kilkunastu chłopakach parę lat temu na śniegu w Suchym Lesie.

Zamieniłeś kask na sędziowską czapkę z daszkiem. Jak wspominasz swoje pierwsze kroki na boiskach nie jako zawodnik, ale jako arbiter?

- Gdy pytasz o pierwsze kroki w czapce z daszkiem, to muszę wspomnieć o dwóch meczach. Pierwszy, który sędziowałem to sparing przed rozpoczęciem sezonu w 2009 roku. Oprócz jednego doświadczonego sędziego było nas trzech debiutantów. Ja miałem z nich najłatwiej, bo wcześniej grałem w football i byłem przyzwyczajony do tempa akcji, zagrywek i obserwacji tego co dzieje się na boisku z bliska. Jako zawodnik występowałem na pozycji defensive tackle, a swój debiutancki mecz jako zebra na pozycji Umpire, czyli tylko parę jardów dalej od linii wznowienia. Przez kilka pierwszych akcji musiałem powtarzać sobie w głowie: nie rzucaj się na piłkę! nie rzucaj się na piłkę!. To może wydać się śmieszne, ale bałem się żeby przyzwyczajenia z boiska nie wzięły góry. Na szczęście udało mi się tego uniknąć.

Drugi mecz odbył się miesiąc później i było to już spotkanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. A na dodatek jednym z zespołów była drużyna, w której kiedyś grałem.
Przed tym meczem odbyłem wiele rozmów z innymi sędziami. Zastanawiałem się czy będę w stanie obiektywnie sędziować mecz, w którym będę gwizdał kolegom i przyjaciołom z byłej drużyny. Starałem się stłumić emocje i bezstronnie podejmować decyzje na boisku. Na szczęście udało mi się zachować obiektywizm.
Obserwując akcje trzeba czasami decydować o tym, co się widziało w ułamku sekundy. Nie ma wtedy czasu na kalkulacje i sentymenty. Po spotkaniu mogłem z czystym sumieniem spojrzeć w szatni w lustro. I nie musiałem prosić o nie wystawianie mnie na mecze mojej byłej drużyny.

Sędziowanie tak skomplikowanej dyscypliny jak futbol nie jest łatwe, na pewno zdarzały Ci się utarczki z zawodnikami i trenerami. Jak radzisz sobie z takimi sytuacjami?

- Znowu muszę wspomnieć o tym, że jestem w trochę innej sytuacji. Po pierwsze dlatego, że nie są mi obce emocje jakie towarzyszą tej grze i rozumiem co mogą czuć zawodnicy i trenerzy podczas meczu. A po drugie dlatego, że część zawodników znam z boiska i jakoś głupio jest im chyba mnie atakować jako sędziego. Pamiętają, że grałem z nimi lub przeciwko nim i wiem jakie są sztuczki i chwyty stosowane na boisku.

A jak sobie radzę? Tak jak inni sędziowie. Najważniejszy jest spokój i nie uleganie emocjom. Jeśli zawodnik lub trener jest zdenerwowany, to ja muszę być spokojny. I ten spokój bywa czasami zaraźliwy.
Gdy na boisku usłyszymy obraźliwe słowa skierowane pod naszym adresem lub drużyny przeciwnej, wypowiedziane przez zawodnika prosimy o powtórzenie tego co powiedział. W bardzo wielu przypadkach zawodnik zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd i zamiast powtórzyć to przeprasza. Nie ma sensu rzucanie takich flag, gdy tylko odrobinę poniosły kogoś emocje.
Co do utarczek z trenerami czy zawodnikami o reguły, to niestety znakomita ich część wynika z nieznajomości przepisów. Wielu graczy oraz niestety też część trenerów nie zna dobrze zasad lub źle je interpretuje i stąd nieporozumienia, nerwy, niepotrzebne emocje. Zwykle na szczęście wystarczy wytłumaczyć dlaczego podjęliśmy taką decyzję i po problemie. Gdy natomiast trener lub zawodnik upiera się przy swoim zdaniu, pozostaje nam jedynie odesłać go do przeczytania odpowiedniego rozdziału w rulebooku i kontynuować mecz.

Co roku na boiskach PLFA pojawiają się debiutujący w pasiakach sędziowie. Czy liczba zgłaszających się jest wystarczająca czy staracie się ciągle rekrutować nowych chętnych?

- W tym roku bardzo pozytywnie zaskoczyła nas liczba nowych osób, które chcą sędziować mecze futbolu amerykańskiego w Polsce. Ponad 20 osób zgłosiło się na szkolenia. Jeśli większość z nich pozostanie przy sędziowaniu to może się okazać, że mamy aż za dużo sędziów w Polsce.
To oczywiście żart. Jeśli futbol będzie się rozwijał takim tempem co obecnie, to ciągle będą potrzebni nowi sędziowie. Nie możemy zapominać, że dla każdego z nas jest to raczej hobby niż praca. Miły sposób spędzenia dnia w kontakcie z tą dyscypliną. Niestety nie zawsze hobby można poświecić tyle czasu ile by się chciało. Są ważniejsze sprawy jak rodzina, praca, studia. Przez to część sędziów zupełnie rezygnuje, a niektórzy mogą sędziować tylko w ciągu kilku weekendów w roku.

Gdy popatrzymy na kalendarz rozgrywek, na przykład w dniach 19-20 maja zobaczymy tam trzy mecze Topligi i cztery PLFA II. Przy minimalnych obsadach potrzeba 17 sędziów w sobotę i 15 w niedzielę. Dlatego ważna jest szeroka kadra.

Wydział Sędziowski PLFA czynnie udziela się w wielu inicjatywach, przykładem tego może być akcja Rzuć Flagę Białaczce, jak oceniasz takie inicjatywy?

- Zdecydowanie popieram takie akcje. Sam jestem zarejestrowany jako potencjalny dawca szpiku. Warto to zrobić, bo może to komuś uratować życie. Samo zgłoszenie do grona potencjalnych dawców nie wymaga wiele wysiłku. Wystarczy pobrać próbkę śliny na patyczku kosmetycznym, co zajmuje około 30 sekund.
Każdy z nas lub naszych bliskich może kiedyś zachorować i potrzebować pomocy. Jeśli poświęcenie pół minuty naszego czasu może uratować życie to warto każdemu choremu stworzyć taką szansę.

Ten rok był rewolucją organizacyjną w PLFA, co możesz powiedzieć o poziomie Toplidze na półmetku jej rozgrywek?

Niestety w Toplidze jest wyraźna różnica w poziomie gry drużyn. Pierwsze trzy walczą o jak najlepsze rozstawienie w playoffach, natomiast pozostałe o ostatnie miejsce w półfinałach. Bardzo prawdopodobne, a nawet pewne jest, że czwarta drużyna będzie miała negatywny bilans oraz trzycyfrowy ujemny bilans małych punktów.
Tylko cztery spotkania z piętnastu do tej pory rozegranych były wyrównane. W pozostałych zdecydowanie dominowała jedna z drużyn.
Organizacyjnie też niestety można zaobserwować duże różnice. Ale z każdą kolejką jest coraz lepiej i miejmy nadzieję, że już zaraz nie będzie w tej kwestii żadnych niedociągnięć we wszystkich meczach Topligi.

Jako sędzia na pewno jesteś bezstronny, ale czy mógłbyś się pokusić o wytypowanie mistrzów tegorocznych rozgrywek?

Sercem jestem za Rams. Ale jeśli już miałbym typować mistrza to stawiałbym na Patriots, szczególnie po tak udanym drafcie.
A na poważnie to nas sędziów obowiązuje regulaminowy zakaz obstawiania rozgrywek futbolu amerykańskiego w Polsce. Mogę tylko powiedzieć, że tegorocznym mistrzem zostanie drużyna, która zdobędzie 15 lipca na Stadionie Narodowym w Warszawie najwięcej punktów.

Rozmawiał Seweryn Adamczyk
Foto: Julia Zajączkowska