UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings'
NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim
IV Finał PLFA
Dodane przez Piotr Bera dnia Październik 31 2009 23:38:36
Pobudka o godzinie 3:50. Pociąg z dworca głównego we Wrocławiu o godzinie 5:30. Cztery godziny snu, jeszcze więcej emocji towarzyszących czekającemu mnie wydarzeniu w stolicy, którą ostatni raz miałem zaszczyt (albo i nie) oglądać co najmniej 10 lat temu. Czy warto było ?chyba raczej tak.
Wychodząc z jakże osławionego (z różnych powodów) dworca centralnego w towarzystwie Dugiego zacząłem od razu się rozglądać. Warszawa... nareszcie. Przyznam szczerze, że sama wizja ujrzenia stolicy podnieciła mnie mocniej niż sam mecz, czego oczywiście nie wiedziałem o godzinie 12.
W końcu z Dugim trafiamy na Marymont. Od razu rzuca się w oczy punkt cateringowy, przechodzący Tom Brady, czy Eli Manning. Odbieramy akredytacje i zmierzamy na boisko. Wchodzimy na murawę i od razu moje uszy dobiega śpiew dość licznej widowni, która zjawiła się by obejrzeć ten finał pomimo niezbyt sprzyjającej aury. Szczególne słowa uznania należą się fanom ze Śląska. Tak, Panie i Panowie. Nie kłamali w przewodniku po PLFA pisząc, iż Silesia Miners posiada najlepszych fanów.
Sama organizacja IV finału PLFA nie powaliła mnie na kolana. Szczerze mówiąc liczyłem na coś więcej. Tyle się czytało o cateringu. Zaserwowano nam i widzom hamburgera o mniejszej średnicy, niż w McDonald's, za cenę sześciu złotych. Dobrze, że z akredytacją miałem posiłki za darmo.
Obok stoiska z posiłkami i gorącą herbatą znajdował się namiot z futbolowymi gadżetami: koszulki Warsaw Eagles, przewodniki po PLFA. Nie wiem na jakiej zasadzie sprzedawano te trykoty, lecz zniesmaczył mnie sam fakt braku możliwości nabycia strojów drużyn grających w finale! Kto walczył o puchar? Warsaw Eagles?
Jak już jesteśmy przy organizacji, to warto dalej wspomnieć o konkursach w przerwie meczu. Rzut piłki na odległość, nagroda dla najgłośniejszego kibica. Niby małe, a cieszy. Nie nudziłem się przez te kilkanaście minut, zwłaszcza, że jedną z nagród wręczał sam Ryszard Szaro (pierwszy Polak w NFL), a kibiców zagrzewał Aki Jones.
Lekcja pokory
AZS Silesia Miners bezsprzecznie była lepszym zespołem w spotkaniu wieńczącym sezon. Ofensywa "Załogi" kompletnie nie istniała. Najlepszy gracz ligi Jakub Płaczek zagrał chyba najgorszy mecz w sezonie. Patrząc na przebieg gry nie potrafiłem ukryć uśmiechu, gdy przypominałem sobie slogan ze strony internetowej Wrocławian: "masakra nadchodzi". Pycha i buta została ukarana. Wygrywać też trzeba umieć. Tak jak Grzegorz Suder. Ten kieszonkowy RB raz po raz nękał formację defensywną The Crew. Interceptions, fumbles, zablokowany punt...wszystko to, co uwielbiają kibice futbolu zaserwowali nam gracze obu drużyn przy profesjonalnym komentarzu Jędrzeja Stęszewskiego.
Ostatecznie Miners po raz pierwszy w historii wygrali Polską Ligę Futbolu Amerykańskiego, a Tomasz Józefiok oświadczył się wybrance swego serca. Dla takich właśnie historii warto podróżować choćby przez cały glob.
Nowe doświadczenie
Oglądanie meczu futbolu amerykańskiego z perspektywy murawy jest na pewno ciekawym doświadczeniem. Zwłaszcza z aparatem w dłoni. Z miejsca chciałbym przeprosić wszystkich czytelników za niewielką liczbę zdjęć, które się ukażą najprawdopodobniej jutro. Niestety, ale złośliwość rzeczy martwych dała się we znaki Dugiemu i mnie. Trzy aparaty fotograficzne, z czego dwa bardzo szybko odmówiły posłuszeństwa.
Następny finał już za rok. Obojętnie czy to będzie Białystok, czy Wrocław na pewno znów tam będę. Miejmy tylko nadzieję, że w przyszłym roku organizatorzy nie popełnią błędów z tego finału. I jedno małe życzenie: finał 3 tygodnie wcześniej? lepsza aura = jeszcze więcej kibiców.
Na pewno warto było przyjechać by zobaczyć najważniejsze postacie polskiego futbolu. Warto było przyjechać, żeby zobaczyć to emocjonujące spotkanie. Warto było przyjechać, żeby zobaczyć iż futbol w Polsce czeka jeszcze długa droga pod względem promocji i organizacji. W końcu warto było zobaczyć samą Warszawę po tylu latach.
Pragnąłbym w imieniu swoim i całej redakcji podziękować panu Jędrzejowi Stęszewskiemu - prezesowi PLFA - za przyznanie nam akredytacji dziennikarskiej.
Dziękuje mojemu "przewodnikowi", a zarazem redaktorowi Dugiemu.
Dziękuje także Dorocie, Kasi i ich współlokatorkom za ciepły posiłek tuż po meczu.
EDIT: Zapraszamy również do obejrzenia galerii zdjęć z tego spotkania