UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.140' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Polski scrimmage: Wywiad z Jakubem Głogowskim
Dodane przez Piotr Bera dnia Kwiecień 15 2011 23:08:11
Po transmisji na żywo z finału PLFA, kolejnym krokiem jest emisja pucharu europy z polskiego obiektu. To może przyciągnąć kibiców, a jak wiadomo Polacy dopingują tych, którzy odnoszą sukcesy, zwłaszcza międzynarodowe. – Mówi w wywiadzie dla NFL24.pl prezes The Crew Wrocław, Jakub Głogowski.

NFL24: Krzysztof Wydrowski powróci do The Crew?

Jakub Głogowski: Na tę chwile nie jest to możliwe. Wydaje mi się, że Krzysiek ten rok odpuści z powodu problemów zdrowotnych, pomijając jego komplikacje organizacyjne w Devils i te związane z wyborem drużyny. Sam się śmiał, że prawdopodobnie powróci na mecz barażowy, żeby pomóc w wygranej jednej z drużyn. Wydaję mi się, że w tym sezonie nie zagra nigdzie, by wrócić w pełni sił w 2012.

Czyli taka ewentualność jest możliwa?

- Dla zawodnika takiego kalibru jak Krzysiek zawsze znajdzie się miejsce w drużynie. Pierwszym rozgrywającym jest Justin Waltz ale Krzysiek w obwodzie, dałby nam możliwość rotowania zagrywkami i składem. Przykładowo: Justin mógłby zacząć mecz, później wchodzi Krzysiek mając za skrzydłowych Marka Philmore’a i Deante Battle. Taka sytuacja powoduje, że jesteśmy jeszcze bardziej groźni. Tak na marginesie… Deante jest lepszym biegaczem niż skrzydłowym. Nie wiem z czego to wynika, ale nawet podczas jego kariery w Niemczech czy na uniwersytecie, grał właśnie na pozycji RB, jeśli nie występował jako defensive back. Obecność Krzyśka pozwoliłaby na WR i RB ze Stanów.

Oraz wiele innych opcji taktycznych. Z wildcatem włącznie.

- Playbook stałby się na tyle skomplikowany, iż moglibyśmy zaskoczyć każdą drużynę, co byłoby naszą największą siłą.

Justin Waltz pozostanie we Wrocławiu na przyszły sezon?

- Chcemy, żeby wszyscy czterej Amerykanie zostali u nas na co najmniej 3 lata. Granie z nimi przez dłuższy okres czasu jest jedyną szansą na osiągnięcie czegokolwiek w europejskich pucharach. Inaczej nie mamy tam czego szukać. Zmieniając co roku Amerykanów nigdy nie zgramy się na tyle, żeby walczyć z czołówką czy nawet średnią klasą Europy. Do tego każdy z zawodników kontraktowanych przez The Crew/Superbol sp. z o.o., nie przyjeżdża do Wrocławia tylko grać w futbol, wszyscy mają zadania ze strony biznesowej, którymi zajmują się pracując dla rozwoju futbolu.

Czyli myślicie o powrocie na europejskie boiska.

- Brzmi to ładnie, ale wiemy jak wysoki jest tam poziom. Nie chcemy porywać się z motyką na słońce, więc zagramy, gdy uznamy, że możemy powalczyć w którymś z pucharów. Z drugiej strony jeśli finanse i możliwości organizacyjne na to pozwolą, to chcemy spróbować. Po transmisji na żywo z finału PLFA, kolejnym krokiem jest emisja pucharu europy z polskiego obiektu. To może przyciągnąć kibiców, a jak wiadomo Polacy dopingują tych, którzy odnoszą sukcesy, zwłaszcza międzynarodowe. Tego przykładem są biegi i skoki narciarskie. Nieważne jaka dyscyplina, ważne ze wygrywamy.

Już w poprzednich rozgrywkach mówiliście, że wracacie do gry w pucharach.

- W najmocniejszym składzie jesteśmy na to gotowi. Jednakże z powodu kontuzji, w zeszłym roku straciliśmy na długi okres czasu np. Pawła Świątka. W ostatnim meczu urazu doznał jego brat. Jeśli uda nam się przez większość sezon zagrać optymalnym składem, wtedy zdecydujemy.

Świątek powróci na boiska w tym sezonie?

- Bartek ma zwichnięty bark ale wg lekarzy do pełnej sprawności powróci za miesiąc. Nie wiadomo czy zagra z Seahawks, ale z Devils już na pewno. A wracając do europejskich rozgrywek… nie musimy wystąpić w Eurobowl ani nawet w EFAF Cup. Futbolowych turniejów na Starym Kontynencie jest mnóstwo.

Ważne, żeby media podchwyciły temat i pisały o „europejskim pucharze”.

- Dokładnie. Nie jest ważne czy to Eurobowl, czy EFAF cup, sam Puchar Europy jest już wystarczającym sukcesem. A jeśli uda się wygrać kilka meczów lub zająć miejsce na podium, będzie można mówić o sukcesie w skali Europejskiej.

Wspominałeś o uniwersalności Battle. W ostatnim meczu wykazał się tym także Jakub Płaczek, który zagrał w linii defensywnej. Planujecie więcej takich roszad?

- Staramy się rotować składem jak tylko można. Na treningach nie ma większej możliwości sprawdzenia się, bo żaden zawodnik nie prezentuje się na 100% swoich umiejętności, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. W meczach kiedy mamy wysoką przewagę, próbujemy nowych rozwiązań. A nuż okaże się, że po za swoją nominalną pozycją ktoś ma ukryty talent w innej sferze futbolu.

W sytuacji Jakuba Płaczka jest drugie dno związane z problemami zdrowotnymi?

- Kuba jest w jak najlepszej formie. Jednakże dużo akcji rozgrywamy w formacji spread offense, a Kuba jest typowym power runnerem przystosowanym do I-formation.

Mateusz Szefler sprawdza się w spread formation.

- Mateusz pasuje do tego sposobu gry – jest niewysoki, szybki i zwrotny. A wracając do Płaczka. Kuba zawsze chciał spróbować gry w obronie, więc gdy mecz już był rozstrzygnięty to daliśmy mu taką szansę. Podobna sytuacja miała miejsce w Krakowie. W ostatnich akcjach meczu Jakub pojawił się w linii defensywnej. W ogóle w ostatnich akcjach przeciw Tigers, linia defensywna składała się z fullbacka, running backa i centra.

W meczach gdy wynik jest już przesądzony warto wprowadzić juniorów z Super Flag Bol.

- Z powodu wieku jedynym uprawnionym zawodnikiem jest Patryk Matkowski. Planujemy zarejestrować go do gry w PLFA i testować w takich meczach. To samo tyczy się braci Dziedzic, którzy pomimo małych gabarytów wagowych zostaną wpisani do oficjalnego protokołu na przyszły sezon. Jestem zdania, że poradzą sobie z większością DB w Polsce. Powiem więcej, czasem prezentują poziom starszych i bardziej doświadczonych skrzydłowych o ile nawet nie wyższy...

Rozmawialiśmy o rozgrywkach europejskich w futbolu seniorów. Czas spytać czy także w Super Flag Bolu rozważacie uczestnictwo w takich zawodach?

- Na razie jest to nierealne. Niedawno żartowaliśmy z chłopakami, że zorganizujemy we Wrocławiu mistrzostwa świata czy europy. Aktualnie wykracza to poza nasze możliwości. Dodatkowym problemem jest fakt, iż na Zachodzie we flagówkę grają dorośli, a nie juniorzy. U nas zawodnicy z futbolu bezkontaktowego to przedsionek The Crew.

Niedawno Tad Cornegay z ligi kanadyjskiej zasponsorował rękawiczki i opaski na nadgarstki dla uczestników Super Flag Bol. Oczekujecie większej ilości podobnych akcji?

- Tad Cornegay pomógł ze względu na znajomość z Akim, studiowali razem na uniwersytecie Fordham. Aki zaangażował się w ten projekt, rozmawia ze znajomymi i opowiada o tym czym się zajmuje w Polsce. Stąd współpraca z Cornegayem. Kto wie, może w przyszłości uda się zrobić coś więcej.

O ile Aki Jones zostanie we Wroclawiu. Spędził w Polsce kilka lat.

- Aki chce tu zostać właśnie ze względu na Super Flag Bol i swoje działania organizacyjno-biznesowe.

Np. grę w filmach?

- Nie tylko. Pozuje także jako model dla fotografów oraz portali i firm. Aki i reszta Amerykanów przecierają szlaki dla czarnoskórych w Polsce w tej branży.

Skąd we Wrocławiu tak dobry marketing? Pod tym względem bijecie na głowę resztę kraju.

- Największa w tym zasługa Lowella Husseya. Jak tylko pojawił się we Wrocławiu, od razu powiedział, że ludzie nie przyjdą na trybuny tylko i wyłącznie dla samej gry. Wg nas futbol to wspaniała gra, lecz inni niekoniecznie muszą się z nami zgadzać. Sport w Stanach to rozrywka, styl życia i biznes. Właśnie takie podejście wpaja nam pan Hussey.

Planujecie współpracę marketingową z innymi zespołami?

- Uważnie obserwuję co się aktualnie dzieje w futbolu. Przyznam, że coraz więcej drużyn widzi potrzebę działania w tej kwestii. Z jednej strony mamy Warsaw Eagles, gdzie marketing istnieje od dawna za sprawą Jacka Śledzińskiego i Romana Iwańskiego, a pieniądze dzięki Paulowi Kuśmierzowi. Z drugiej strony są takie zespoły jak Gdynia Seahawks, gdzie na dobrą sprawę nie pojawiło się nic nowego, ale ciężką pracą wykonaną przez Maćka Cetnerowskiego i innych uzyskano naprawdę wiele. Od tego sezonu o Seahawks pojawia się znacznie więcej materiałów prasowych i filmowych. Zaangażowano osobę do public relations. Wiem, że planują wprowadzić sprzedaż biletów. W Gdyni wiedzą, iż mecz trzeba zbudować marketingiem, co dało efekt już w pierwszym meczu, który oficjalnie oglądało tysiąc widzów. Oczywiście Narodowy Stadion Rugby także robi swoje - jest to najlepszy obiekt w Polsce. Wierzę, że takie ruchy niedługo zaobserwujemy w innych klubach.

Bielawa, Wrocław, Warszawa, Trójmiasto. A reszta?

- Wierzę w rozwinięcie się Krakowa i odbudowę Katowic. Początkowo na Śląsku był wielki futbolowy boom. Teraz tempo rozwoju nieco osłabło, ale wiem, że również tam pracuje cały sztab ludzi odpowiedzialnych za promocję dyscypliny. Zwłaszcza Dawid Biały. Mam nadzieję, że na mapę wskoczy także Poznań. Ich problemem była zbyt duża liczba drużyn. Teraz to się zmieniło i może być tylko lepiej. W tyle zostaje Białystok ze względu na swoje położenie geograficzne.

Skoro przed chwilą wspominałeś stadion w Gdyni, nie sposób nie poruszyć tego aspektu w kontekście Wrocławskim. Planujecie cały czas rywalizować na Stadionie Olimpijskim? Wchodzą w grę przenosiny na ul. Oporowską gdzie jeszcze swoje mecze rozgrywa Śląsk Wrocław?

- Granie na Oporowskiej jest nierealne ze względów finansowych. Chcieliśmy razem z Devils przejąć ten stadion po przenosinach Śląska na nowy obiekt. Niestety utrzymanie murawy na tym obiekcie jest tak kosztowne, że pochłonęłoby roczny budżet Crew i Devils.
Liczymy po cichu na nowy, 2,5 tys. stadion AWF-u na Polach Marsowych. Idealny do potrzeb naszych i Devils.

Powróćmy do samej promocji meczu. Niedawno w waszej ofercie znalazł się specjalny voucher dla par.

- Tym posunięciem chcemy przyciągnąć na trybuny towarzyszki panów zainteresowanych futbolem. Po drugie, próbujemy tym sposobem przekonać ludzi w ogóle niepasjonujących się sportem, do innej formy spędzania czasu wolnego, futbol ma być nie tylko meczem ale sposobem na spędzenie weekendu.

Planujecie więcej podobnych akcji?

- Myślimy o kilku akcjach promocyjnych w maju. Weźmiemy udział na majówce organizowanej przez miasto, kontynuując myśl przewodnią Eagles, iż futbol amerykański to sport dla rodzin. Pokażemy się także w rynku wrocławskim, gdzie wspólnie z koszykarzami będziemy promować młodzieżowe Mistrzostwa Europy we Wrocławiu.

Oprócz tego aktywnie uczestniczycie w teledyskach hip-hopowych.

- Nasza obecność w tych teledyskach wzięła się ze znajomości z ludźmi z branży muzycznej. Od początku istnienia staramy się budować zespól wokół subkultury hiphopowej, co na razie się sprawdza. W tej grupie jesteśmy najbardziej rozpoznawalną polską drużyną. Po za tym, razem z Wice Wersą nakręcimy teledysk do naszego hymnu. To będzie pierwszy w Polsce teledysk stricte futbolowy. No i jeszcze najważniejszy projekt. Dokument o The Crew realizowany przez Idea Flo z Bartkiem Graczukowskim na czele. Mamy nadzieję na jego premierę jeszcze w tym sezonie.

To ma być film do wyświetlenia w sieci, sprzedaży na płycie DVD?

- Nad samym DVD jeszcze się zastanawiamy, być może okazyjnie wyprodukujemy pewną ilość kopii. Chcemy, żeby oficjalna premiera, na którą zaprosimy wybranych gości, odbyła się w kinie. Myślimy o sali w sieci Helios lub Multikino. Z tą drugą siecią już rozmawialiśmy, są wstępnie zainteresowani ale najpierw chcą zobaczyć produkt. To oczywiste.

Czyli mowa o długometrażowym obrazie?

- Całość trwa 60 minut. Początkowo myśleliśmy o 20-minutowej serii ale ze względu na aferę z 2009 roku [Aki Jones oskarżył o rasizm ówczesnego prezesa The Crew – Marcina Wyszkowskiego – przyp. red], postanowiliśmy stworzyć z tego dokument. Tego co wtedy się działo nie wymyśliłby nawet najlepszy scenarzysta. Całość zostanie przedstawiona w całkowicie obiektywny sposób.

Co zmieniło się w The Crew odkąd posadę trenera głównego objął Jacek Wallusch?

- Przede wszystkim obalona została bariera językowa. Niektórzy zawodnicy bez trudu porozumiewają się w języku angielskim, lecz inni radzą sobie z tym nieco gorzej. Teraz nie ma z tym problemu tak jak z barierą kulturową, powstałą za czasów Jasona Blasko. Blasko miał czysto kanadyjskie podejście do futbolu, które nie wszystkim się podobało. Tam od najmłodszych lat życie podporządkowuje się futbolowi i nic od tego nie jest ważniejsze. W Polsce ten sport uprawia się w czasie wolnym, co wywoływało na tym tle różnorakie konflikty. Taka sama sytuacja miała miejsce w Devils. Trener Wallusch zna polskie realia, prowadził niejedną drużynę, jest związany z Załogą od 2006r… no i jest szanowany, co trzeba podkreślić.

Kto zagra w finale PLFA?

- Playoffy zostaną rozegrane pomiędzy nami, Devils, Eagles i Seahawks. Czarnym koniem będą Seahawks Gdynia. Ale ja osobiście chcę zagrać w finale z Devils by zrewanżować się za rok 2010.

Rozmawiał Piotr Bera

Napisz do autora: piotr.bera@nfl24.pl