UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.135' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim Podsumowanie week 5
Dodane przez Pedro dnia Październik 12 2010 15:24:56
Peyton Manning i Drew Bress po raz kolejny miażdżą formacje defensywne rywali.
San Diego Chargers pewnymi mistrzami AFC West.
Aaron Rodgers prowadzi Green Bay Packers do finałów dyrygując jedną z najlepszych ofensyw w historii, gdzieś przy okazji zgarniając tytuł MVP.
Dallas Cowboys pierwszym zespołem, który wystąpi w Super Bowl jako gospodarz.
Brett Favre w iście epickiej walce ostatecznie zdobywa kolejny mistrzowski pierścień i kończy karierę w glorii, chwale etc.


...tak to miało wyglądać.

Tymczasem defensywa Kansas City nie tylko utrzymała rozgrywającego Colts poniżej granicy 300 jardów, co więcej powstrzymała czterokrotnego MVP ligi przed zdobyciem jakichkolwiek punktów. Nawet jeśli Chiefs nie są już jedynym niepokonanym zespołem w tym sezonie, swoją postawą w minionym meczu udowodnili, że te trzy zwycięstwa i dominacja w dywizji nie jest dziełem przypadku. Przy okazji warto wspomnieć, że po raz pierwszy od 1970 roku w NFL nie ma żadnego zespołu ze stanem 4-0.
Drew Bress wyglądał natomiast na całkowicie zagubionego w starciu z Cardinals, aż trzykrotnie oddając piłkę rywalom. Jeden przechwyt okazał się być tragiczny w skutkach, pozwolił bowiem Rodgersowi-Cromartie znaleźć drogę do end zone. O tym jak styl gry Reggiego Busha odbiega od przypisywanego "standardowemu" RB można przeczytać wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego nieobecność ma ogromny wpływ na to jak funkcjonuje cały zespół, a jego brak może okazać się być prawdziwą tragedią dla drużyny z Nowego Orleanu. Szczególnie w sytuacji kiedy Atlanta Falcons kontynuuje swoją serię zwycięstw.

Tymczasem San Diego Chargers, którzy według zapowiedzi wielu ekspertów mieli absolutnie zdominować AFC South, ulegli Oakland Raiders. Innymi słowy na chwilę obecną gorsi od drużyny z południa Kaliforni są tylko Denver Broncos. To zdecydowanie jeden z najbardziej nieoczekiwanych rezultatów. Głównie z powodu dobrej postawy Philipa Riversa - 431 jardów, dwa przyłożenia oraz Antonio Gatesa - 92 jardy i Malcolma Floyda - 213 jardów, którzy dodatkowo złapali po jednym TD. Obrona Raiders zdołała jednak aż dwukrotnie wytrącić piłkę rozgrywającemu Chargers, co ostatecznie doprowadziło do wygranej. W ataku całkiem przyzwoicie prezentował się Jason Campbell. Trudno nazwać jego występ spektakularnym (13/18, 159 jardów, TD), niemniej jednak zrobił to co do niego należało i nie doprowadził do niepotrzebnych strat.

Jakkolwiek stan 3-2 to w żadnym wypadku jeszcze nie tragiczna sytuacja. Jestem przekonany, że niemal wszyscy spodziewali się po Green Bay Packers znacznie, znacznie więcej. Tym bardziej, że jak do tej pory triumfowali nad raczej słabymi rywalami: Philadelphia Eagles przechodząca gruntowną przebudowę, Buffalo Bills i Detroit Lions. Ulegli natomiast rywalizującymi z nimi o pierwsze miejsce w dywizji Chicago Bears oraz w minionym meczu Washington Redskins. Kto wie jak wyglądałby ich obecny bilans gdyby nie dość przyjazny kalendarz rozgrywek. Warto wspomnieć o postawię obu defensyw. Aaron Rodgers przeszło 4 razy lądował na ziemi, Donovan McNabb pobił go natomiast o jedno. Chociaż można było się tego spodziewać po QB Packers, który ma tendencję do zbyt długiego przetrzymywania piłki i słabej linii ofensywnej Redskins, nadal są to liczby warte wspomnienia.

Przed sezonem często czytałem, że Dallas Cowboys mają jeden poważny problem i jest to fakt posiadania zbyt wielu niebywale utalentowanych graczy w ataku. Wychodzi, że jest w tym sporo sensu. Minionej nocy Tony Romo zdobył 406 jardów, z których 166 powędrowało do Milesa Austina, 84 do Jasona Wittena, a ostatnie 87 na swoje konto zapisał Roy E. Williams, przy okazji każdy złapał jeszcze po przyłożeniu. Felix Jones również nie odpuścił i w pięknym stylu przekraczył granicę 100 jardów, do czego potrzebował tylko piętnastu akcji. To bez wątpienia liczby, które robią wrażenie, nawet jeśli nie mają w nich swojego udziału chociażby Marion Barber czy Dez Bryant. Przykre, że nie przekładają się na zwycięstwo i to z powodu tych członków formacji ataku, których nie opisują praktycznie żadne współczynniki. Mowa tu oczywiście o linii ofensywnej. Jej członkowie w żaden sposób nie byli w stanie powstrzymać imponującej agresywną grą defensywy Titans. Romo aż sześciokrotnie nie zdążył wyrzucić piłki przed kontaktem z obrońcą. Tennessee do spółki z New York Giants udowadniają, że ustawienie 4-3 nadal potrafi niezwykle efektywnie wywierać presję na rozgrywającym rywali.
Z drugiej strony Dallas nadal ma problemy z powstrzymywaniem oponentów przed rozgrywaniem akcji. Nie tylko oddali cztery przyłożenia, w końcówce zabrakło im również opanowania i doprowadzając do kilku przewinień właściwie oddali mecz. Warto wspomnieć, że w całym spotkaniu Titans zdobyli aż 133 jardy po łącznie dwunastu błędach Cowboys.

Poniedziałkowy mecz był dokładnie taki jaki być powinien. Abstrahując od wyniku, statystyk itd. Minionej nocy na murawę wyszło trzech zawodników, uważanych za jednych z najlepszych na swoich pozycjach w historii NFL. Trzej przyszli członkowie Hali Sław: LaDainian Tomlinson, Randy Moss i oczywiście Brett Favre, który zdołał przekroczyć granicę 70 000 rzuconych jardów i 500 przyłożeń jako pierwszy rozgrywający. Innymi słowy wielki ukłon i najszczersze gratulacje.
Szkoda, że nie zdołał dołożyć do tego zwycięstwa, ale nie zmienia to faktu, że rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie. Być może jest jeszcze nadzieja na udział w play-offach. Randy Moss może zaliczyć swój "drugi-pierwszy" występ w barwach Vikings do udanych - 81 jardów i przyłożenie to zdecydowana poprawa w stosunku do tego co prezentował w ofensywie Patriots. Bez wątpienia jego popis przyćmił debiutującego w barwach Jets Santonio Holmesa, nowy skrzydłowy Odrzutowców otrzymał tylko trzy podania, które zamienił na 41 jardów.

Inne ciekawostki z piątego tygodnia rozgrywek:

Ryan Fitzpatrick i David Gerrard rzucający po trzy przyłożenia w tym samym meczu? To naprawdę dziwny sezon. Jacksonville Jaguars uważani przez wielu za posiadaczy najbardziej anemicznej ofensywy w NFL w chwili obecnej mają już na koncie więcej punktów niż New Orleans Saints (lider w tej kategorii sprzed roku).

Nie wiem czy Matthew Stafford może być taki do końca pewny powrotu na pozycję startera po wyleczeniu kontuzji. Shaun Hill zdecydowanie potrafi zdobywać punkty. Fakt - trzy przyłożenia w starciu z Rams to nic wielkiego. No ale ostatecznie dwa TD w pojedynku z Green Bay Packers przed tygodniem to już trochę inna historia.

Matt Forte - 22 akcje, 166 jardów, 2 TD. Jestem niemal pewien, że spokojnie przekroczyłby granicę 200 jardów gdyby nie cztery przechwyty Todda Collinsa. Jay Cutler musi szybko wracać do zdrowia jeśli Chicago ma w tym sezonie stanąć do równej walki o play-offy.

Nie chcę zapeszać, ale chyba jesteśmy świadkami powrotu starych dobrych Giants. Solidna gra dołem, mocna i przede wszystkim liczna grupa skrzydłowych, można niemal zapomnieć o fenomenalnej defensywie. Jak do tej pory najlepszy RB w tym sezonie Arian Foster (11 prób, 25 jardów) może potwierdzić, przynajmniej to ostatnie.

San Francisco 49ers 0-5. Smutne ale prawdziwe. Sezon, który miał być przełomowy, zapewnić im miejsce w rozgrywkach posezonowych i dominację w dywizji okazał się być pasmem żenujących porażek. To zapowiedź pewnych zmian, oby na lepsze.

Piotr Kuśnierzowski
piokus@nfl24.pl